Jak co roku o tej porze wraz z nową trawą odrasta dyskusja o celowości jej koszenia. Są zagorzali przeciwnicy koszenia, są i zwolennicy przycinania jej równiutko jak na polu golfowym obok dołka. Kto ma rację?

Argumenty za pozostawieniem trawie swobody w rośnięciu i równoległym tworzeniu łąk kwietnych wiążą się po pierwsze ze zwiększeniem retencji środowiska, a po drugie z wprowadzeniem bioróżnorodności zarówno w zakresie flory, jak i fauny. Argumenty o estetyce pomijam, bo każdy ma swój zmysł estetyki i różne rzeczy różnym ludziom potrafią się podobać.

Czy wysoka trawa zwiększa poziom retencji? Tak, zwiększa. Retencja to jest, mówiąc w olbrzymim skrócie, zdolność do zatrzymania wody. To taka olbrzymia, naturalna gąbka, składająca się z samych roślin, ich systemów korzeniowych, obecności owadów spulchniających glebę i samej gleby. Ten swoisty ekosystem jest w stanie zgromadzić znaczącą ilość wody opadowej. O ile więcej wody gromadzi zatem łąka od koszonego nisko trawnika? Niestety nie byłem w stanie natrafić na żadne opracowanie, które by podawało konkretne liczby, ale możemy śmiało założyć, że większa biomasa utrzyma więcej wody. Konsekwencje tego zjawiska są dwa: przy stosunkowo niewielkich opadach woda jest zatrzymywana w strefie gruntu, a sama ilość związanej wody wytwarza zdrowy mikroklimat w bezpośrednim sąsiedztwie. Pamiętajmy tylko o tym, że coraz częściej występujących w naszym zmieniającym się klimacie deszczów nawalnych żadna łąka nie zatrzyma, a przy braku wydolnej kanalizacji deszczowej jesteśmy wszyscy skazani na większe i mniejsze podtopienia.

A co z tą bioróżnorodnością? To ważny argument środowiskowy. Wysoka trawa wraz z innymi roślinami tworzy dom dla owadów i małych ssaków. Pojawiają się tam dzikie pszczoły, trzmiele, muchówki, motyle, chrząszcze, ćmy oraz ssaki żerujące na roślinach i owadach, jak myszy i krety, czasami zdarzy się tam nawet ptasie gniazdo. Z drugiej strony osoby optujące za koszeniem podnoszą równie mocne argumenty. W miejskim, zurbanizowanym środowisku nienaturalnym ludzie coraz częściej cierpią na alergie. Pylące trawy czy inne rośliny potrafią zamienić życie w piekło i zmuszają do podjęcia leczenia. Trudno przejść obojętnie obok cierpiącego dziecka i ten argument należy poważnie rozważyć.

Kolejny głos dotyczy występowania kleszczy w wysokich trawach. Teoretycznie owady żyjące w wysokiej trawie powinny poradzić sobie z nadmiarem kleszczy, ale mamy liczne głosy mówiące o tym, że pies po spacerze na osiedlowym trawniku potrafi przynieść do domu kilka kleszczy. To jest kolejne ryzyko i kolejny argument do rozważenia.

W tej sytuacji optymalnym rozwiązaniem będzie racjonalne koszenie uwzględniające głosy mieszkańców. Aby zachować retencję i bioróżnorodność, kosimy wyżej i tam gdzie to możliwe zakładamy kwietne łąki, które również należy w pewnych terminach kosić. Poprzez koszenie nie dopuszczamy do pojawienia się na trawie kłosów. Jest to ważne z dwóch powodów: kłosowanie osłabia trawę i często prowadzi do jej wyschnięcia, a po drugie trawa, która nie zakwitnie, nie pyli.

Jesteśmy otwarci na głosy mieszkańców, w rozsądnym zakresie dostosowujemy częstotliwość i wysokość koszenia do potrzeb i oczekiwań. Będą miejsca, gdzie będziemy kosić wyżej i rzadziej, będą miejsca, w których trawa będzie utrzymywana niżej (szczególnie jeżeli będzie tam dużo zgłoszeń dot. występowania kleszczy).

Prezes Zarządu SMB „Imielin” Rafał Januszkiewicz